Reklama

Świąteczne impresje

Cicha noc...

Wieczerza wigilijna. Przedświąteczna krzątanina ustępuje podniosłemu nastrojowi świętowania i wyciszenia. Fragment Ewangelii wg św. Łukasza o Narodzeniu, dzielenie się opłatkiem, kolędy. Potem syn wychodzi na Pasterkę, my pójdziemy rano na Mszę św. Po kolejnym dniu świętowania pojawia się zmęczenie. Jest już spokojniej, cicho, coraz bardziej sennie. W telewizji program przetkany najpiękniejszymi kolędami: „Lulajże Jezuniu”, „Bóg się rodzi”, „Cicha noc”. Na dźwięki tej kolędy moje myśli biegną w Bieszczady. Wspominam lato...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tamtego dnia postanowiliśmy, że pojedziemy autobusem do Baligrodu i przejdziemy się w góry niebieskim szlakiem, a potem zejdziemy w Jabłonkach, albo w Dołżycy. Na przystanku w Cisnej czekaliśmy, ale autobus tym razem nie przyjechał. Zdecydowaliśmy, że leśną drogą powędrujemy do góry i tam „złapiemy” szlak. Kiedy dotarliśmy do owej leśnej drogi spotkał nas leśniczy. Podrzucił nas wyżej, do zrębu. Po jakimś czasie droga zmieniła się w ścieżkę, a później i ona znikła. Przedzieraliśmy się przez jagodziska, krzaki jeżyn i malin. Okazało się, że wyszliśmy dokładnie na Łopiennik, skąd ruszyliśmy do Baligrodu. Minęliśmy skrzyżowanie ze szlakiem zielonym, zrobiliśmy odpoczynek w rejonie Berda. Zmierzaliśmy dalej, kiedy zaciekawiło nas kilka małych, kamiennych kopczyków, tuż przy szlaku. Znajdowały się przy śladach dawnych polowych umocnień, stanowisk strzeleckich. Na niektórych kopczykach były krzyże, zrobione z patyków, powiązanych sznurkiem. Ktoś niedawno tu kopał. Czego szukał? Na powierzchni ziemi walały się resztki skóry, jakieś szmaty, łuski od naboi karabinowych. Wszystko zapewne niedawno odgrzebane. Nagle żona zauważyła wystającą z ziemi ludzką czaszkę! Z początku nie wierzyliśmy, ale po odgrzebaniu patykiem ziemi pojawił się oczodół, potem górna szczęka...
Zadzwoniłem na numer 112. Zgłosiło się Centrum Ratownictwa w Sanoku. Podali mi numer do Komendy Powiatowej Policji w Lesku. Powiadomiłem o naszym znalezisku. Dalej znaleźliśmy jeszcze dwa miejsca, które mogły kryć szczątki nieznanych żołnierzy. Przewodniki po Bieszczadach opisują bitwy I wojny światowej, które się tu rozegrały i pochłonęły olbrzymią, przerażającą liczbę poległych. Najgroźniejszym wrogiem była surowa przyroda. Na dokładnej mapie, miejsce, w którym znaleźliśmy czaszkę zaznaczone jest właśnie jako pole bitwy. Miała ona miejsce 30 i 31 stycznia 1915 r. Tamta zima obfitowała w zmiany temperatury. W dzień często były roztopy. Drogi zmieniały się w jeziora, by w nocy stać się lodowiskami. Ranni dostawali odmrożeń, zapadali na zapalenie płuc, albo wręcz zamarzali. Ze względu na maskowanie, na pierwszej linii frontu nie wolno było palić ognisk. Oznaczało to, że trzeba było zapomnieć o ciepłej strawie. Cały sprzęt, łącznie z armatami należało wnieść na górę, na plecach żołnierzy. Austriacy wyparli Rosjan z Lutowisk podczas 30-stopniowego mrozu. Często nie było czasu, aby pochować poległych. Bywało, że ich pogrzebem zajmowały się dzikie zwierzęta. Liczba ofiar I wojny światowej w Bieszczadach szacowana jest na ok 100 tys. ludzkich istnień... Szliśmy dalej zszokowani. - Ten nieszczęśnik miał jakieś marzenia, ktoś na niego czekał, kogoś kochał - głośno dumała moja żona. Na pewno był to bardzo młody człowiek, bo w górnej szczęce czaszki tkwiły równe, zdrowe zęby, żadnego ubytku...
Słuchając w telewizji „Cichej nocy” zastanawiałem się, czy w tamto Boże Narodzenie, miesiąc przed bojem, w którym pewnie zginął odnaleziony przez nas żołnierz, też śpiewano w okopach „Stille Nacht”? Bo według dawnych źródeł, na Berdzie mieli swoje stanowiska żołnierze austriaccy, a właśnie z Austrii pochodzi ta przepiękna kolęda. Następnego dnia poprowadziliśmy w góry czterech policjantów z Leska i z Baligrodu oraz pracownika Urzędu Gminy w Baligrodzie. Po trudnym marszu, dotarliśmy do miejsca naszego odkrycia. Policjanci znaleźli jeszcze kość przedramienia. Na skroni czaszki, z prawej strony była dziura po kuli karabinowej lub od kulki szrapnela. Rosjanie używali właśnie takich pocisków do ostrzału pozycji austriackich. Po zakończeniu czynności policyjnych pochowaliśmy szczątki nieznanego żołnierza, w miejscu, gdzie zginął...
Dzięki Ci, Panie za takie święta, jakie mamy, chociaż może nieco nerwowe i zabiegane…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tramwaj na Jagodno w interesie Świdnicy? Znamy założenia rozbudowy linii kolejowej 285

2025-12-17 13:00

[ TEMATY ]

Świdnica

Wrocław

pociąg

PKP

Linia kolejowa 285

Hubert Gościmski

Przejazd kolejowy na ul. Bardzkiej we Wrocławiu - w perspektywie kilku lat biegnąca w poziomie jezdni linia kolejowa 285 zostanie wyniesiona na widoczny w tle wiadukt towarowej obwodnicy.

Przejazd kolejowy na ul. Bardzkiej we Wrocławiu - w perspektywie kilku lat biegnąca w poziomie jezdni linia kolejowa 285 zostanie wyniesiona na widoczny w tle wiadukt towarowej obwodnicy.

W połowie listopada ogłoszono plan przebudowy wrocławskiego węzła kolejowego. Wśród licznych prac znalazło się przedsięwzięcie, które z jednej strony umożliwi budowę słynnej na całą Polskę trasy tramwajowej, zaś z drugiej – usprawni podróże koleją do stolicy województwa.

Choć linia kolejowa z Wrocławia do Świdnicy przez Sobótkę wróciła na kolejową mapę zaledwie trzy lata temu, patrząc na coraz większe zainteresowanie pasażerów połączeniami na tej trasie, śmiało można mówić o sukcesie. Jednak mieszkańcy południowych osiedli Wrocławia patrzą też na drugą stronę medalu, którą są przejazdy kolejowe zlokalizowane przy najbardziej ruchliwych ulicach w tej części miasta. Dodatkowo jeden z nich – przy ul. Bardzkiej – utrudnia budowę trasy tramwajowej na osiedle Jagodno.
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Grzegorz Ryś do kapłanów: Milczenie jest lekiem na niewiarę

2025-12-18 07:17

[ TEMATY ]

rekolekcje

Archidiecezja Krakowska

Podczas rekolekcji przed swoim ingresem do katedry na Wawelu, kard. Grzegorz Ryś wskazał na postawę kapłana, który powinien być „dla ludzi”. Podkreślił także, że milczenie jest lekarstwem na niewiarę. - To bardzo piękna podpowiedź, by tak jak dbamy o liturgię, zadbać o milczenie, które jest lekiem na niewiarę – mówił metropolita krakowski-nominat.

Na początku metropolita krakowski-nominat nawiązał do oryginalnego zapisu rodowodu Jezusa z Ewangelii św. Mateusza. – Pierwszą księgą jaką Bóg pisze, jaką Bóg się posługuje, pierwszą księgą jest zawsze człowiek – mówił, przywołując przykład dziecka, które dostaje pierwszą lekcję od swoich rodziców. – Bóg przemawia do dziecka najpierw przez osoby rodziców, a potem dopiero przez wszystkie książki, jakie będzie miało czas czytać w życiu. Rekolekcje są pewnie po to, żebyśmy byli czytelni, żeby ludzie mogli nas czytać – zauważył.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję