Reklama

Drogi do świętości

Pomagają kolędując

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kto z nas nie zna Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieciom? Większość z nas przynajmniej w okresie przystępowania do I Komunii św. w Białym Tygodniu włączało się w modlitwę i ofiarę za dzieci z krajów misyjnych. Dzieła misyjne to doskonały sposób wychowywania dzieci do misji. Uwrażliwienia ich na potrzeby innych i uczenia, jak można pomagać.

PDMD to również Kolędnicy Misyjni, którzy intensywnie działają w okresie Bożego Narodzenia. Dzieło dotyczy dzieci i ma służyć dzieciom, choć przecież cały Kościół ze swej natury jest misyjny. Każdy z nas może czuć się misjonarzem i głosić innym Ewangelię, wspierać duchowo modlitwą i materialnie ofiarą. Nie trzeba wyjeżdżać do Peru, Indii czy Sudanu, by pomóc ich małym mieszkańcom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kolędnicy Misyjni wspierają konkretne projekty i zwracają uwagę na problem rówieśników w jednym z krajów. W tym roku akcja poświęcona jest Tajlandii i problemowi dzieci „niewidzialnych”. Prawnie „niewidzialnymi” nazywane są dzieci, których fakt urodzenia nie został udokumentowany, co pozbawia je ochrony państwa. To z kolei sprawia, że stają się potencjalnymi ofiarami handlu. „Niewidzialne” w szerszym ujęciu to dzieci pozbawione uwagi i troski społeczeństwa – dyskryminowane lub odrzucane ze względu na ubóstwo, pochodzenie, niepełnosprawność lub chorobę (własną lub rodziców, zwłaszcza AIDS, trąd).

W dziewięciu diecezjach Tajlandii PDMD pomaga ośrodkom dla dzieci ulicy, szkołom i internatom, wspiera programy edukacyjne dla dzieci z marginalizowanych plemion górskich, migrantów i uchodźców, centra pomocy dla dzieci maltretowanych i ofiar handlu oraz liczne programy dożywiania i opieki medycznej dla dzieci chorych na AIDS. Prowadzi katechezę. W katolickich ośrodkach dzieci chrześcijańskie oraz innych wyznań uczą się życia w zgodzie, szacunku i przyjaźni. Beneficjenci, czyli dzieci, które otrzymują pomoc, same wiele wnoszą do projektu. Często obok internatów znajdują się ogródki z warzywami, które uprawiają, aby się wyżywić. Sprzątają i piorą, zmniejszając w ten sposób koszty swego utrzymania. Wielu rodziców nie stać na opłacenie kosztów edukacji swoich dzieci, ale wielu z nich włącza się w projekty, na miarę swoich możliwości, przez prace społeczne.

Młodzi kolędnicy w całej Polsce będą kolędować i zbierać pieniądze, by wesprzeć swych rówieśników w Tajlandii. Jeśli więc w tym roku twój dom odwiedzą kolędnicy misyjni, dzieląc się radością Bożego Narodzenia, przyłącz się do akcji i wesprzyj to dzieło, bo jak mówi papież Franciszek, obecny czas w Kościele to czas misji i odwagi.

2016-12-28 10:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Te ramiona to nie byle co!

Pójdźmy wszyscy do stajenki – i to szybko, póki jeszcze bojownicy pod sztandarami genderyzmu nie wtargnęli tam z nakazem przedefiniowania pojęć, wyrzucenia wszelkich rekwizytów, wskazujących jednoznacznie na rodzaj męski lub żeński, i z ankietą pomagającą prostym pastuszkom w odkryciu swej prawdziwej tożsamości (bo jako ludzie niewykształceni mogą przecież nie zdawać sobie sprawy, jak niszcząca jest dla nich ta cała płeć kulturowa). Po takiej czystce w stajence ostałyby się chyba tylko wołek i osiołek – widzicie, jakie to jednak szczęście, że ubiegłoroczna plotka, mówiąca, że Benedykt XVI wyrzucił zwierzątka z szopki betlejemskiej, okazała się nieprawdziwa? Ta posępna wizja to był oczywiście żart. Bez obaw! Jestem przekonana, że normalność i zdrowy rozsądek ostatecznie będą górą. Choć prawdą jest też, że im dłużej będziemy bezmyślnie stać i przyglądać się z zakłopotaniem, jak głupota krzykiem i łokciami toruje sobie drogę, tym dłużej przyjdzie nam na zwycięstwo normalności czekać. Wracając jednak do stajenki – spójrzmy na jakiekolwiek jej przedstawienie: nieważne już nawet czy pędzla wielkiego mistrza, czy z pocztówki. Przeważnie nie za wiele tam rekwizytów, liczba osób i zwierzaków też jest zmienna. Niekiedy nawet autor ogranicza się do namalowania samej Świętej Rodziny i tylko tyle. Lub aż tyle – bo rodzice to akurat wszystko, co takiemu małemu dziecku do szczęścia wystarczy. I okazuje się, że zwykła kartka z życzeniami (choćby nawet kiczowata) może stać się punktem wyjścia do medytacji dla ludzi przekonanych, że dziecko to przede wszystkim wydatki. Tyle osób dziś twierdzi, że nie stać ich na dziecko, ale to oznacza zwykle, że po prostu nie stać ich na zmianę myślenia. Strzelam teraz, ale chyba się nie pomylę twierdząc, że najwięcej świętych obrazów przedstawia Maryję z Dzieciątkiem. To musi być motyw bardzo poruszający artystów. I w ogóle jest coś w obrazie matki i dziecka, nawet jeśli to współczesna fotografia amatorska. A skoro te obrazki, z których bije ciepło i dobre emocje, tak nas poruszają, to nie ma siły, musi w tym tkwić jakaś głębia. Niektórzy twierdzą, że aby to zrozumieć, samemu trzeba być rodzicem (w obliczu tak twardej argumentacji strach w ogóle brać się za pisanie o relacjach matka – dziecko). Ale dużo w tym stwierdzeniu przesady. Przecież większość ludzi – poza dziećmi osieroconymi, porzuconymi lub odrzuconymi – od początku zna dotyk, głos, zapach swojej matki. Więcej nawet, relacje te rozwijają się w najlepsze już w życiu płodowym, którego jakość – jak się okazuje – odgrywa całkiem sporą rolę w późniejszym czasie. Uczestniczymy w tym związku od pierwszych chwil swojego istnienia. Potrafimy więc to i owo ogarnąć, prawda? Tym bardziej, że najwięcej jest tu do ogarnięcia sercem. Od zawsze. Również w niepowtarzalnej historii Maryi i Jezusa. Bóg nic nie ulepszał od momentu, kiedy Maryja powiedziała „tak”, a Duch Święty zstąpił. Dziecko się rozwijało, słuchało głosów, kopało. Później było kołysane, wynoszone na spacer, przytulane. Jezusowi (Bogu-Człowiekowi!) wystarczały ramiona matki – macie pojęcie? Czuł się w nich dobrze i bezpiecznie. Ale, bo też ramiona matki to nie byle co! Pewna lekarka opowiadała w wywiadzie o dwóch szpitalach w Zimbabwe, jeden był dla pacjentów z kasą, drugi dla biedoty. W obu na świat przychodziły wcześniaki. W „lepszym” szpitalu dzieci wkładano do inkubatorów i zapewniano im fachową opiekę. W tym biedniejszym nie było takiego sprzętu, więc dzieci po prostu intubowano i kładziono matkom w ramiona, personel nic więcej nie mógł zrobić. I co? Okazało się, że większość dzieci z drugiego szpitala przeżyła, były też zdrowsze niż te z inkubatorów. Wnioski nasuwają się same. Swoją drogą, czy to nie zachwycające, jak Pan Bóg zatroszczył się o ludzkość? I już tak zupełnie na koniec – człowiek instynktownie pragnie normalności. Miłości, ciepła i poczucia bezpieczeństwa. Nie trzeba nic w tym zmieniać. Tylko poddać się Boskiemu planowi. Wzorem może być Maryja. Ale też każda inna dobra matka.
CZYTAJ DALEJ

W szkole Chrystusa z misją do świata. List pasterski Metropolity Lubelskiego na Adwent 2025 roku

2025-11-30 05:54

Archiwum Archidiecezji Lubelskiej

Zapiszmy się w nowym roku liturgicznym i duszpasterskim do szkoły Chrystusa i pozwólmy, aby nas posyłał z misją do świata.

Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia!
CZYTAJ DALEJ

Polacy o wizycie Papieża w Turcji

2025-11-30 16:33

[ TEMATY ]

Polacy

Turcja

podróż apostolska

podróż

Leon XIV

Podróż Papieża

Leon XIV w Turcji i Libanie

Vatican Media

Tłumy już od rana czekały na Papieża przy katedrze Ducha Świętego

Tłumy już od rana czekały na Papieża przy katedrze Ducha Świętego

Wizyta Papieża Leona XIV w Turcji to test wiary i nadziei dla tamtejszej wspólnoty chrześcijan.

Podróż elektryzuje Kościół powszechny, a obecność polskich pielgrzymów na trasie jest żywym świadectwem przywiązania do Piotra. Dla Polaków, spotkanie z Papieżem na ziemi starożytnych korzeni chrześcijaństwa, gdzie stanowi ono dziś mniejszość, jest doświadczeniem formującym tożsamość. Pokazuje też, że Kościół nie ma granic.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję